Gruby kawałek słodkiego i sycącego bloku, który chrupał z każdym kęsem rozlewał po całym ciele fale radości. Dziś trudno znaleźć go w sklepach, a przygotowanie zajmuje trochę czasu. Po przejrzeniu rodzinnego albumu ze zdjęciami odnalazłam zdjęcie, na którym uwieńczono moją ogromną radość podczas pałaszowania bloku. Po tej sentymentalnej podróży znów chciałam poczuć dziecięcą radość i wybrałam się na poszukiwania. Niestety nie przyniosły one rezultatu mimo odwiedzenia kilkudziesięciu sklepów w pięciu miastach. Postanowiłam, że sama przygotuję ten smakołyk.
Mój blok nie jest jednak taki, jak go zapamiętałam z młodszych lat, moja wersja jest biała niczym śnieg, ale równie chrupiąca, słodka i pyszna. Odkąd znów zagościł na moim stole, stał się pożądanym deserem i kolejne pokolenie może odkrywać radości płynące z jedzenia pysznego bloku.