Historie

Przynęta "na szarlotkę"

Nazywam się Helena i jestem mamą trójki dorosłych dzieci. Aktualnie mieszkam już tylko z mężem, a dzieci wyfrunęły i zaczęły prowadzić swoje dorosłe życie na studiach, w pracy, moja najstarsza córka powoli zakłada już nawet swoją rodzinę.

  • Historia użytkownika: Helena, 65 lat 14 marca 2017

W dzisiejszym świecie bardzo trudno złapać wszystkich bliskich w jednym miejscu mimo że mieszkamy w jednym mieście. Wyłącznie w święta – dwa razy w roku – nikt nie znajduje z reguły wymówek. Jednak będąc już na wcześniejszej emeryturze chciałabym mieć więcej kontaktu z rodziną, czuć się im bardziej potrzebna.

Wymyśliłam więc sposób. Dzieciaki zawsze kochały moje wypieki, ale nic tak szybko nie znikało z blachy jak stara, sprawdzona szarlotka według przepisu mojej mamy. Postanowiłam więc upiec dwie blaszki i uciec się do małego kłamstewka o zwichniętym nadgarstku. Jak raz, w ciągu godziny wszystkie dzieciaki przyjechały do starej matki – bez wymówek, na sygnale.

Początkowo stwierdzili, że trochę przesadziłam, ale kiedy otworzyłam piekarnik, żeby im to wynagrodzić, żadne się nie odezwało już więcej, bo ślinka im ciekła na myśl o szarlotce.

Wyjęłam blaszki z piekarnika, pokroiłam, nałożyłam na talerzyki, zapakowałam porcje na wynos i tak patrzyłam na moją trójkę jak z apetytem wcinają. To dla mnie największa radość kiedy smakuje, a jeszcze bardziej się cieszę, kiedy słyszę jak moje – już dorosłe – pociechy mówią, że taka szarlotka to tylko u mamy.